Dlaczego tak ciężko rozstać się z rzeczami?

3 listopada, 2023

Do dzisiejszego wpisu zainspirowała mnie jedna z moich klientek. Jeśli ktoś z was obserwuje mnie na Instagramie to pewnie pamięta znalezione pudełko z przyprawami z 1984 roku.

Usługa była w trybie incognito i nie mogę więcej napisać na jej temat, ale mimo tego otrzymałam zgodę na publikację zdjęcia wspomnianych przypraw. Nie każdy klient pozwala na publikacje zdjęć czy informacji, więc postanowiłam zadać dwa krótkie pytania starszej osobie, która nosi spory bagaż doświadczeń, aby zrozumieć, dlaczego to zwłaszcza starszym ludziom ciężko pozbywać się niepotrzebnych przedmiotów.

Chciałabym zapytać jak było kiedyś? Czy pamięta Pani ile miała zabawek w dzieciństwie i jakie?
– W moich wspomnieniach z dzieciństwa przewijają się takie obrazy: siedzę na komodzie za kredensem w kuchni i na wąskiej półce układam w pary dzieci w niebieskich czapeczkach, a z przodu stoi pani w różowej czapeczce. To były buteleczki po zastrzykach – moja mama była pielęgniarką, a do nas często przychodzili ludzie na zastrzyki.

„Dzieciom” podkładałam głosy, rozmawiały, bawiły się razem (te buteleczki – ja im dawałam życie). Lubiłam też przesiadywać pod stołem w kuchni, który był przykryty kocem. Miałam tam swoje królestwo. To tam robiłam mebelki z pudełek po zapałkach, oklejałam je kolorowym papierem i powstawały cuda. Z koleżankami wymieniałyśmy się szmatkami, z których tworzyłyśmy kreacje. Skarbami były szmatki brokatowe.

Mój komentarz
Będąc mamą sama wiele razy doświadczyłam tego, że kupiłam moim dzieciom duży, drogi prezent (preferuję składki od całej rodziny i zakup jednego prezentu), np. drewniany domek dla lalek, a moja córka i tak nadal wolała się bawić woreczkiem ze spinkami czy klockami LEGO imitującymi jedzenie w garnuszkach. Często wydaje mi się, że to my rodzice, w dobie dostępności wszelkich produktów spełniamy swoje marzenia z dzieciństwa kupując coraz to nowsze zabawki. Czy Nasze dzieci naprawdę aż tylu potrzebują? Wyobraźnia dziecka najlepiej pracuje, kiedy nie ma podanego na tacy rozwiązania, tylko kiedy wszystko musi stworzyć w głowie sama.

Dlaczego tak ciężko rozstawać się nam z przedmiotami z przeszłości?
– Kilka lat temu przeprowadziłam się do mniejszego mieszkania w odległej części Polski, aby być bliżej dzieci, które już założyły swoje rodziny. Dotychczas mieszkałam ponad 40 lat w tym samym mieszkaniu, gdzie z mężem stworzyliśmy dom dla naszych dzieci i gdzie upłynęło nasze wspólne rodzinne życie. Ciężko mi było podjąć decyzję o przeprowadzce, a jeszcze trudniej było przyjąć do świadomości, że większa część ważnych dla mnie rzeczy nie może być zabrana do nowego miejsca. Miałam ubrania, które kupiłam jeszcze za czasów komuny w latach 70. czy 80. Byłam wtedy młodą kobietą i jak każda w tym wieku, chciałam wyglądać modnie, ładnie i elegancko. Ciuchy wtedy nie wisiały w sklepach tak jak teraz. Trzeba było je zdobywać. A to ktoś przywiózł zza granicy, a to ktoś dał cynk, że będzie coś lepszego w sklepie, gdzie pracowała znajoma. Mam kurtkę, która liczy sobie ponad 50 lat. Dostałam ją od krewnych z USA, kiedy raz nas odwiedzili. Ciocia widząc moją minę na widok kurtki, którą miała na sobie zdjęła ją i mi podarowała. Miałam wtedy 16 lat, mam ją do teraz i czasem w niej chodzę. A potem przeprowadzka, otwieram szafę i co? Te kilka rzeczy, w których już może i nie chodzę, ale z takim trudem były zdobyte, mam je tak po prostu wyrzucić?

W momencie, kiedy bierzemy jedną z rzeczy, które przecież nabywa się latami, zamiast zastanawiać się czy jest nam potrzebna odczuwamy emocje. Wzruszenie, czułość, czasem żal. Dlaczego? Bo przenoszą nas do pięknych chwil z przeszłości. To mogą być okulary męża, który zmarł kilkanaście lat temu albo list z kolonii małej córeczki, która teraz ma już swoje dzieci.

Czas się zatrzymuje, cofa i znów mamy 30 lat, kiedy jeszcze było tyle marzeń i nadziei, a teraz są już wspomnieniem. I odkładamy te rzeczy z powrotem do pudełka, pudełko na samo dno szafy, bo nie możemy przecież wyrzucić do kosza naszych wspomnień.

Mój komentarz
Dla starszych osób to nie tylko rzeczy, to historie, wspomnienia, emocje.

Usługa declutteringu (odgracania) to nie tylko fizyczna pomoc w selekcji rzeczy, ale przede wszystkim wsparcie mentalne i „zaopiekowanie” się emocjami drugiej osoby.

Mam nadzieję, że dzięki temu wpisowi wielu z nas zrozumie jak istotne jest wsparcie i okazanie wyrozumiałości osobom starszym przy przeprowadzkach czy porządkach w domu.

Pozostałe wpisy